"Zniszczę pana wizerunek". Poważne oskarżenia pod adresem ministra
O poważnych oskarżeniach wobec szefa resortu nauki informuje we wtorek Wirtualna Polska.
Minister nauki groził byłemu prezesowii Sieci Badawczej Łukasiewicz
Wszystko zaczęło się 7 lutego bieżącego roku, kiedy minister nauki Dariusz Wieczorek spotkał się z Andrzejem Dybczyńskim. Z relacji tego ostatniego wynika, że minister powiedział mu wówczas, że szanuje jego pracę w Sieci Badawczej Łukasiewicz oraz wie, że nie jest związany z polityką. Bardzo dobrą ocenę pracy Dybczyńskiego miała wystawić również nadzorująca go wiceminister Maria Mrówczyńska.
– Minister jednak powiedział, że po prostu chce do Łukasiewicza wprowadzić swoich ludzi, ale za to będzie chciał wykorzystać moje kompetencje na innym stanowisku – mówi były już prezes sieci w rozmowie z portalem.
Ostatecznie panowie uzgodnili, że Dybczyński złoży rezygnację. "Zgodnie z umową w takiej sytuacji, przy przerwaniu 5-letniej kadencji, Dybczyńskiemu przysługuje półroczna odprawa. Dybczyński złożył rezygnację 9 lutego, a 14 lutego pojechał do ministerstwa po dokument odwołania" – czytamy.
I to właśnie 14 lutego miało dojść do ponownego spotkania ministra z odchodzącym dyrektorem. Wtedy postawa Wieczorka miała się diametralnie zmienić. Gdy stawiłem się po odwołanie, minister chciał mnie nakłonić – choć to nie jest chyba najlepsze słowo – do podpisania dokumentu, w którym zrzekam się odprawy i dostaję miesięczne wypowiedzenie. Po sześciu latach pracy w Łukasiewiczu – relacjonuje Dybczyński, podkreślając że odmówił podpisania niniejszego dokumentu. Wówczas ze strony ministra nauki miały pojawić się groźby.
"Jeśli pan nie podpisze, to zniszczę pana wizerunek w mediach tak, że nigdzie pan już nie znajdzie pracy" – miał powiedzieć Wieczorek do Dybczyńskiego.
Co na to Dariusz Wieczorek?
Dyrektor do dziś nie otrzymał odprawy, a sprawa będzie miała swój finał w sądzie. "Minister Wieczorek do sprawy nie chciał się odnieść. Jego rzeczniczka przekazała nam, że to niemożliwe ze względu na dobro śledztwa, które prokuratura prowadzi w związku z przekroczeniem uprawnień przez byłego prezesa Łukasiewicza" – wskazuje WP.
Zawiadomienie do prokuratury o możliwości przekroczenia uprawnień przez Dybczyńskiego skierował jego następca dr Hubert Cichocki.